1. Strona główna
  2. Produkty i usługi
  3. Usługi dodatkowe
  4. Kampery i przyczepy kempingowe

"Kamper to prawdziwa wolność. Lubię być w drodze"

"Kamper to prawdziwa wolność. Lubię być w drodze" - Andrzej Tomczewski, dyrektor sieci  stacji własnych, bp Polska, o swojej pasji

"Kamper to prawdziwa wolność. Lubię być w drodze" - Andrzej Tomczewski, dyrektor sieci stacji własnych, bp Polska, o swojej pasji

"Lubimy być w drodze. Nie chodzi o to, żeby znaleźć się na miejscu, ale żeby jechać i  odwiedzać to, co jest po drodze. Kamper daje ogromną wolność. Uwielbiamy naszą Brombę za to, że dała nam swobodę podróżowania!"

U progu wakacji, kiedy wielu z nas zastanawia się, co z tym fantem zrobić w zwariowanym 2020 roku, zapraszamy do przeczytania rozmowy z fanem karawaningu … O tym, skąd wziąć kamper, jak mogą wyglądać wakacje za kółkiem, z własnym domem w obcym miejscu, opowiada Andrzej Tomczewski, fan kamperów, właściciel psów, a w bp - szef sieci stacji własnych bp.

Dlaczego zacząłeś jeździć kamperem?

Zawsze bardzo dużo podróżowałem. Najpierw jeździliśmy z namiotem, później nocowaliśmy w hotelach, czy apartamentach, ale zawsze marzyłem o kamperze. Niestety takie samochody są bardzo drogie. Kiedyś jednak zobaczyłem na YouTube filmy o tym, jak ludzie przerabiają vany na kampery i to było to. Postanowiłem zrobić sobie taki prezent na okrągłe urodziny. Kupiłem Peugeota Boxera - to taki dostawczy samochód - i razem z żoną w trzy miesiące, pracując głównie w weekendy, przerobiliśmy go na kampera.

 

Ogromną frajdę mieliśmy z tego budowania, mimo że się na tym nie znaliśmy. Pół roku przed tym, zanim się zdecydowaliśmy na kupno, oglądałem YouTube na okrągło. Zapisałem stu stronicowy zeszyt przeróżnymi uwagami, projektami i wskazówkami. Ponieważ w tym wypadku istotne jest nie tylko co chcesz zamontować, ale też, gdzie i w jakiej kolejności. Następne etapy blokują dostęp do niektórych rzeczy. Trzeba też starannie przemyśleć rozkład wszystkiego w samochodzie, bo też np. nie może być znacznie cięższy z jednej strony. To mogłoby doprowadzić do katastrofy.

 

Nasze auto po przeróbkach przeszło dokładny przegląd i zmianę kwalifikacji na kampera. Rzadko kto przeprowadza taką formalność – niektórzy mówią, że to niewykonalne - nam udało się za pierwszym razem, bez żadnego kłopotu.

 

I wyruszyliście w trasę?

Cel był taki, żeby dokładnie na dzień urodzin pojechać na wyprawę. I wyruszyliśmy, jeszcze takim nie do końca dopiętym na ostatni guzik wozem, do Włoch nad jezioro Garda. W dzień urodzin, 17 października, wylądowaliśmy nad jeziorem i to był pierwszy nasz wyjazd kamperem. Podróżujemy razem z żoną. Chcieliśmy zabierać z sobą również nasze psy, ale im nie bardzo podoba się jazda samochodem. Staruszek labrador, który towarzyszył nam przy budowie kampera, czasem brał udział w wyjazdach. Teraz mamy dwa mniejsze pieski, ale one nie podzielają naszej pasji.

 

 I jak sprawdził się ten samochód?

Takie przerabiane samochody mają to do siebie, że przynoszą dużo różnych emocji. Każda wycieczka niesie jakieś przygody. Oprócz tych zaplanowanych, czasem się trafia jakaś awaria. Sporo takich niespodzianek na liczniku już mamy, warto więc ze sobą zabrać wkrętarkę, inne narzędzia i pogodę ducha. 

 

Lubimy też ciągle ulepszać nasze auto. Pierwszą dużą przeróbką było łóżko. Początkowo mieliśmy takie, które w dzień było do siedzenia, a na noc było rozkładane do spania. Ale szybko zmieniliśmy je na duże łoże. Nie tylko wygodniej na nim spać, ale też w ten sposób uzyskaliśmy większy bagażnik. Dzięki temu możemy zabrać więcej rzeczy, co przydaje się, szczególnie przy dłuższych wypadach, a i tak większość czasu siedzimy na zewnątrz. Nasza Bromba, ma doczepiany przedsionek, idealny na chłodne czy deszczowe dni.

Gdzie jeździcie?

Najdalej byliśmy w Hiszpanii za Gibraltarem w miejscowości Tarifa - mekce surferów. Piękne miejsce. Stamtąd wybraliśmy się promem do Afryki, do Maroka. Cała podróż trwała ponad trzy tygodnie. Jak zawsze z przygodami, z serwisem, bo chociaż auto jest stosunkowo nowe, zawsze coś się przydarza. 

 

Jeździmy też bardzo dużo po Polsce szczególnie weekendowo. Wskakujemy w piątek po 17.00 w samochód i jedziemy gdzieś, niekoniecznie bardzo daleko. Wracamy w niedzielę wieczorem. I te wypady dają często człowiekowi tyle świeżości, co tygodniowe wakacje.

 

Nasza kamperowa przygoda trwa na razie dwa lata, ale na pewno szybko się nie skończy. Dla nas kamper jest świetnym rozwiązaniem, bo lubimy być w drodze. Nie chodzi o to, żeby znaleźć się na miejscu, ale żeby jechać i odwiedzać to, co jest po drodze. Kamper daje ogromną wolność. Można zwiedzać wszystko w dowolnym tempie. Gdzieś bardziej się podoba, to zostaje się dłużej. Chcesz jechać, bo pogoda się zepsuła, to odjeżdżasz. Pojechaliśmy do Toskanii, ale okazało się, że tam pada, a w
Chorwacji jest ładna pogoda - dwanaście godzin później już byliśmy w Chorwacji. To jest wolność związana z kamperem.

 

Czy istnieje społeczność kamperowców?

W tym roku widać na polskich drogach znacznie więcej kamperów. W dużej mierze wynika to pewnie z tego, że ludzie mniej jeżdżą za granicę, stawiając na wakacje w kraju. Ale widzimy ich teraz bardzo dużo, bo dla nas to tak, jak z zakupem samochodu w konkretnym kolorze - jak kupisz biały, to dostrzegasz białe auta od razu wszędzie.

Jest mnóstwo ludzi, którzy mają dostawczaki i przez cały rok używają ich do swoich biznesów, a kiedy przychodzą wakacje wstawiają do nich kanapę, szafę, coś jeszcze i jadą. I to niekoniecznie mówię o Polakach, bo widzieliśmy takich „kamperów” mnóstwo we Włoszech i we Francji.

 

Inni sprzedają całe dobytki i wyprowadzają się do vana.
Można zobaczyć takie filmy na YouTube. Jest cały ruch Van Life, w którym ludzie postanawiają na rok, na dwa, czy na resztę życia przeprowadzić się na stałe do kampera. Gdybym miał 20 lat na pewno bym pojechał dookoła świata kamperem, a tak muszę zaczekać na emeryturę.

 

Jest też cały ruch, który buduje tzw. stealth campers, czyli niewidoczne kampery. Tu ludzie specjalnie starają się, żeby ich auto wyglądało zwyczajnie, dlatego np. robią niewidoczne okna, albo okna w dachu, żadnych widocznych wlewów i podłączeń. Bo są takie miejsca, gdzie kampery nie są mile widziane, np. we Włoszech, poza sezonem kamperem można często stanąć w centrum miast, ale w sezonie wyznaczane są na nie parkingi, dobrych kilka kilometrów od miejscowości. Pewnie to dlatego, że często zdarzało się, że kamper stawał na ulicy albo przy zabytku i tam zostawał na dwa tygodnie wakacji. Na to władze się nie chcą zgadzać.

 

Popularnym trendem w karawaningu są też przyczepy kempingowe. Trudno tu rozstrzygać, co jest lepsze, to trochę jak z wyższością Wielkanocy nad świętami Bożego Narodzenia. Jedni wolą przyczepy, inni kampery. Z kamperem jest kłopot, kiedy chcesz pojechać do większego miasta albo kiedy już się gdzieś rozbijesz i trzeba podjechać do sklepu. Na taką okoliczność wozimy ze sobą rowery. W przypadku przyczepy trudniej się z nią poruszać, ale kiedy już dojedziesz, zostawiasz ją na miejscu i jedziesz, gdzie chcesz samochodem. 

 

Przyczepy są też chyba bardziej dostępne, nie są aż takie drogie jak kampery, a rynek używanych jest całkiem spory. 

Przyczepy kempingowe to też kamperowcy?

To wszystko karawaning. Problemy są podobne – z parkowaniem, z wlaniem wody na wyprawę, ze zrzuceniem później tej szarej wody (takiej użytkowej ze zlewu czy prysznica) czy z „wyprowadzeniem kota” (czyli opróżnieniem toalety). Ludzie poszukują miejsc, gdzie mogą to zrobić. My na wielu naszych stacjach mamy taką możliwość. Teraz skupiamy się, żeby dobrze zakomunikować te miejsca naszym klientom.

 

Kto jeździ kamperami? Podobno istnieje taki podział - w Polsce kamperami jeżdżą ludzie po czterdziestce, na zachodzie – bogaci emeryci, a na południu – rodziny z dziećmi… Jeśli pierwszego kampera nie odziedziczysz, to niestety kampery przychodzą z wiekiem. A to dlatego, że kosztują. Zapłacenie za wypożyczenie wozu i kemping dają taki koszt, że spokojnie można by było zapłacić za nocleg w hotelu. A jeszcze przecież trzeba tam dojechać.

 

Warto pamiętać, że kamperem jeździ się dużo wolniej i spokojniej niż osobówką, dlatego trzeba to lubić i najlepiej mieć swój samochód. Taka przeróbka jak moje auto też nie jest najtańszą rzeczą na świecie, a i tak jest kilkakrotnie tańsze niż zakup gotowego kampera.

 

Czy przed wyjazdami sprawdzasz gdzieś miejsca, do których jedziesz? Chociażby ze względu na dostępność prądu, czy wody?

Najczęściej jeździmy dosyć spontanicznie. Lubimy południe Europy. Z Krakowa zawsze kierujemy się na naszą stację bp Mszana, a potem w kierunku słońca ;). Zdarzało, że jeszcze w Austrii nie zdecydowaliśmy, dokąd zmierzamy. Tam już trzeba wybrać, czy jedziemy do Włoch, do Grecji, do Chorwacji, czy do Francji.

 

Mamy duży zbiornik na czystą i na szarą wodę, mamy też solary, ogrzewanie na gaz, lodówkę na gaz, dlatego nie potrzebujemy kabla. Ale najczęściej i tak stajemy na kempingach. Chociaż zdarzało nam się nieraz spać na naszej stacji, czy na autostradzie, czy na trasie w ładnym miejscu, przy jeziorze. Mamy też specjalną kartę rabatową, która poza sezonem daje nam bardzo dobre ceny na kempingach polskich i zagranicznych.

 

Są jakieś aplikacje czy strony, które podpowiadają, gdzie jechać?

Jest ich sporo. Chyba najpopularniejsza wśród kamperowiczów, oprócz Googla, jest aplikacja Park4Night i to jest aplikacja, która pozwala znaleźć miejsce na nocleg w okolicy lub tam, gdzie jedziesz. Użytkownicy oznaczają kempingi, dodają zdjęcia z parkingu, piszą, czego tam można się spodziewać, co jest dostępne, czy jest bezpieczne. Jeżeli potrzebujesz się gdzieś zatrzymać na noc, to oczywiście możesz z tego skorzystać.

 

A w Polsce?

W Polsce oprócz kempingów popularne jest też nocowanie „na dziko”. Jeśli teren nie jest prywatny, możesz się zatrzymać, ale nie zawsze wolno biwakować. To znaczy, że nie wszędzie możesz wyciągnąć sobie stolik z krzesłami i po prostu spędzić tam dwa tygodnie wakacji. Możesz natomiast się zatrzymać w podróży, jeśli jesteś zmęczony np. jedziesz z Krakowa do Szczecina i zastaje cię po drodze noc. Nigdy w takich okolicznościach nigdzie nie mieliśmy problemu z postojem na sen. Nie słyszałem też nigdy od nikogo, żeby z tym był kłopot.

 

Macie znajomych, z którymi jeździcie, czy organizujecie swoje wyprawy wyłącznie z żoną?

Spotykamy ludzi na kempingach, są niezwykle otwarci. Praktycznie po piętnastu minutach od zatrzymania ma człowiek przyjaciół dookoła. To też mi się zawsze podobało w tych naszych podróżach, jest się blisko innych ludzi i jeśli tylko ma się ochotę, to natychmiast się ich poznaje.

 

Zresztą nasz samochód, który nazywa się Bromba, też wzbudza zainteresowanie. Często wystarczy, że ktoś zobaczy taki samodzielnie robiony kamper i już jest temat do rozmowy co najmniej na cały dzień.  

 

Czy coś Was zaskoczyło w społeczności kamperowej?

Ostatnio byliśmy w Łebie i obok nas byli państwo, którzy mają agroturystykę na Mazurach. Też przerobili busa na kamper. Mówią, że w weekendy, kiedy już wiedzą, że w ich agroturystyce są goście, wyjeżdżają sobie w inne miejsce. Zaskoczyło mnie to połączenie, agroturystyka i kamper.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę zawsze szerokiej drogi.